29 mar 2015

Instagramowy świat idealny, czyli kogo śledzę?

Ubiegły rok zdecydowanie należał do Instagrama - na świecie i w Polsce. Z prostej apki do edycji zdjęć stał się w zaledwie kilkanaście miesięcy gigantycznym kanałem social media zrzeszającym miliony użytkowników. Co spowodowało ten wzrost popularności? Jedną z przyczyn jest na pewno brak reklam, wpisów sponsorowanych i uciążliwego ograniczania zasięgu, którymi raczy nas Facebook. Po drugie, bardzo intuicyjne poruszanie się po aplikacji (opierające się zasadniczo na przewijaniu góra-dół i podwójnym kliknięciom) oraz postawienie na przekaz wizualny. Instagram to aplikacja zaprojektowana do wrzucania grafiki. I tyle. Opis pełni rolę drugorzędną. Zazwyczaj jest zwięzły i hasłowy - nie chodzi w nim o staranność językową, ale o wstrzelenie się w najpopularniejsze hashtagi. I po trzecie, storytelling. Instagram - w swojej prostocie oraz przejrzystości - okazał się być wdzięcznym narzędziem do budowania wizerunki osobistego/marki, kreowania świata idealnego i nadbudowywania wokół niego historii. Istotę storytellingu w bardzo prosty sposób tłumaczy na blogu Social Media Today Ross Simons:
Storytelling is the glue to building stronger relationships with your audience and being unforgettable. It's stories that are shared, remembered and passed on from one generation to the next. In a world filled with noise, it's important that brands embrace storytelling as one of the best ways to cut through the noise and stand out.
Moje konto - @persona_obscura - ma już roczek. Założyłam je eksperymentalnie, żeby zobaczyć o co chodzi w tym całym "insta", którego wszędzie zaczęło być pełno. Szybko okazało się, że to świetne narzędzie uzupełniające bloga. Sam blog to posty konkretne, bardzo pracochłonne, raczej długie, ze zdjęciami lustrzankowej jakości. Facebook służy mi obecnie do publikacji inspiracji, komentowania życia codziennego czy bulwersowania się po obejrzeniu "Project Runway". Na takie rzeczy po prostu nie ma tu miejsca. Z kolei na Instagramie pojawiają się zdjęcia luźno związane z tematyką bloga, a czasem nawet wcale. W końcu każdy lubi czasem podzielić się ze światem pysznym obiadem albo selfie z kotem.

Zainspirowana postem Styledigger, postanowiłam stworzyć własną listę moich ulubionych kont na Instagramie. Będzie ich jednak trochę więcej niż 10, bo nie potrafiłam się zdecydować :D Wszystkie zdjęcia są podlinkowane. Miłego natychania się! 

22 mar 2015

Nowy fanpejdż!

Zmiana nazwy fanpejdża okazała się niemożliwa (dzięki, Facebook!), a blog już dawno temu został przechrzczony na "Personę Obscurę". Dziś w końcu zebrałam się na rozpoczęcie romansu z FB raz jeszcze, już pod nową nazwą.


https://www.facebook.com/pages/Persona-Obscura/749781301809352

Lajkujcie koniecznie i pomóżcie mi przetrwać pierwsze dni, bo smutno mi być swoim jedynym "fanem" :D

21 mar 2015

Gdzie kupować rzeczy od polskich projektantów?

Zazwyczaj nie bierze się pod uwagę zakupów u polskich projektantów, bo...

#1 
Na pewno nas na to nie stać. 
Astronomiczne ceny to często pierwsze skojarzenie ze słowem "projektant". Faktycznie, istnieje pewna grupa licząca sobie miliony monet za rzeczy sygnowane swoim nazwiskiem (a nieraz kompletnie do tych sum nieprzystające). Przykładem nasuwającym mi się od razu jest Maciej Zień. Cóż, wypracowana marka rządzi się swoimi prawami i jeśli ma się klientów na cholernie nijaką kieckę za 650zł, już po przecenie, to świetnie. Jest popyt, jest podaż. Sprawa wygląda podobnie również w przypadku La Manii, która oferuje przykładowo czarną bluzę z kapturem za 990zł. Jeszcze nieprzeceniona :c

Na potrzeby tego wpisu olewamy ich, bo rynek polskiej mody bardzo się rozwinął w ostatnich latach i poza panem Zieniem czy panią Przetakiewicz istniej cała masa młodych marek "dla ludu". Ceny sieciówkowe lub niewiele wyższe, a na metce "Made in Poland". Tylko ich niestety nie stać na gigantyczne kampanie promocyjne i kontrakty z TVNem.

#2
Do noszenia takich ubrań potrzeba specjalnych okazji. 
Wspomniane marki "dla ludu" oferują w większości rzeczy na co dzień, czyli dresy, tshirty, swetry itd. Nie trzeba ich traktować ze specjalną troską tylko najzwyczajniej w świecie nosić. Musimy w końcu zacząć wspierać lokalne przedsiębiorstwa, które bez naszej pomocy w postaci gotówki oraz kart kredytowych nigdy nie rozwiną skrzydeł.

#3
Nie wiadomo co, gdzie i jak.
Czyli sedno tego wpisu. Gdzie kupować ubrania od polskich projektantów?  Sklepy stacjonarne i atelier w 99% znajdują się w Warszawie. W Krakowie jest ich raptem kilka. Na szczęście oferta w internecie jest równie bogata, a wiele początkujących osób działa tylko poprzez sprzedaż w sieci, z oczywistych przyczyn.

Chciałabym Wam więc polecić kilka miejsc, które obalą te krzywdzące stereotypy.
Oto moje propozycje na zakupy online!

7 mar 2015

Pocztówki z Krakowa



Trudno powiedzieć czy to już kompletny brak polotu. A może nie jest jeszcze AŻ TAK źle? Fakt faktem, zdjęć z mekką turystów zwaną Wawelem w tle jeszcze nie miałam :D Patrząc na to powyższe stwierdzam, że wystarczyłoby tylko dopisać obok wież "Pozdrowienia z Krakowa!", opcjonalnie wkleić jakiegoś lajkonika albo precla i można spokojnie wysyłać taką widokówkę rodzince.

Swoją drogą, kupujecie jeszcze pocztówki? Ja jeszcze tak, ale już tylko jako pamiątkę dla siebie. A szkoda, bo to był naprawdę miły zwyczaj. Wypytywanie o adresy (w tym kody pocztowe, których nikt nigdy nie pamiętał!), wyszukiwanie najładniejszych kartek i dopasowanych do nich znaczków, wymyślanie kilku wersji pozdrowień dla rodziców, dziadków, koleżanek. Bo przecież głupio tak klepać nudne "Buziaki z...". Gdziekolwiek się nie jechało, z tyłu głowy zawsze plątało się przypomnienie o obowiązkowej wizycie na poczcie. A jak miło było po powrocie do domu zastać pełną skrzynkę listową!

Natchnęło mnie na te sentymenty, ponieważ w trakcie przeprowadzonego parę dni temu gruntownego sprzątania natknęłam się na pudełko z pocztówkami, które dostawałam przez lata. Jedne w bardziej turystycznym stylu, inne... po prostu piękne. Małe dzieła sztuki z całego świata. Trochę się powzruszałam, przypomniała mi się też technika zamalowywania błędów ortograficznych kwiatkami. Zatęskniłam za tym pięknym, osobistym gestem. Nie ma jednak co marudzić. Można za to zacząć działać i taki właśnie mam plan:

Macie może ochotę otrzymać pocztówkę? Proszę bardzo. 
Napiszcie do mnie maila (weronika.fudala@gmail.com) z adresem, na jaki ma zostać wysłana, a ja w najbliższym czasie zrobię to z przyjemnością! Oczywiście z pozdrowieniami z Krakowa :D
PS. Czeka na Was 10 ślicznych kartek. Kto pierwszy, ten lepszy!